wtorek, 8 sierpnia 2017

Kei Miller „Ostatnia Kobieta-Wyrocznia”

Kei Miller, Ostatnia Kobieta-Wyrocznia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: JeanneMenjoulet
                       Tęczowa kolonia

W każdym sezonie urlopowym, gdy wielu z nas wyrusza do miejsc dalekich, zamieszkanych przez ludzi częstokroć odbierających świat zupełnie odmiennie, w gazetach, w witrynach portali podróżniczych pojawiają się informacje dotyczące zwyczajów i zapatrywań ludzi z tych rejonów. Dociekliwy podróżnik wyczyta na co powinien się nastawić, czego oczekiwać a czego unikać. Mniej dociekliwy, za to bardziej zadufany w sobie, który uważa, że nie obowiązują go żadne rygory, może sobie napytać biedy lub co najmniej spotkać się z ostracyzmem tubylców. Podobnie sytuacja może się rozwinąć, gdy ktoś z zupełnie odmiennej kultury spróbuje przenieść swoje szczególne zachowania na grunt europejski. Taka historia przydarzyła się pewnej mieszkance Jamajki, członkini specyficznej grupy wyznaniowej określanej jako Odrodzeńcy (Jamaican Revival), która próbowała na ulicach Londynu wykonywać rytualne tańce i wykrzykiwać przekazane jej przez Boga ostrzeżenia. Nikt nie poznał się na  jej przepowiedniach, nikt nie dał wiary przestrogom. Uznano ją za psychicznie chorą i zamknięto w szpitalu jako przyczynę choroby podając... jamajskie pochodzenie. 


Ale wróćmy do miejsca, gdzie owa historia się narodziła. „Była kiedyś na Jamajce kolonia trędowatych[1]” – rozpoczyna swoją opowieść Pan Pisarz, który postanowił zbadać i zapisać historię życia kobiety, która posiadała dar przewidywania katastrof.

Kei Miller, Ostatnia Kobieta-Wyrocznia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Montego Bay, Jamaica Credit Line: NVinacco
Żyła kiedyś na Jamajce dziewczyna, która wbrew panującym zwyczajom nie chciała dziergać serwet w tradycyjnym białym kolorze – rozpocznę ja. Pewnego razu dziewczyna, szukając zbytu dla swoich rękodzieł, zeszła w dolinę, do kolonii trędowatych. Kiedy uznała to smutne i pełne bólu miejsce za swoje, postanowiła zamienić je w pełną tęczowych barw krainę, co uczyniła dziergając dla chorych kolorowe bandaże. Kiedy powiła córkę, której imienia ojca nigdy nie wyjawiła, odeszła ze świata. Dziewczynkę nazywano Adamine Bustamante, na cześć Alexandra Bustamante, bohatera narodowego Jamajki. Żyła wśród trędowatych kochana i hołubiona przez nich oraz opiekującą się nimi staruszkę. Kiedy pewnego razu trafiła na spotkanie grupy Odrodzeńców, biskupessa tego zgromadzenia odkryła, że posiada ona dar przepowiadania przyszłości. I jest w tym jakaś magia, a opowieść skrzy okruchami karaibskiej cudowności, która stanowi rażący kontrast z nędzą i rozpaczą, z której wyrastają. Przytoczone w tej opowieści losy dwóch kobiet, przyjaciółek tytułowej Kobiety-Wyroczni znacząco pogłębiają tę przepaść. Dzieje życia samej Adamine, mimo jej nadprzyrodzonego daru, również dalekie są od szczęśliwości.  

Opowieść toczy się na kilku planach czasowych – w latach czterdziestych i sześćdziesiątych XX wieku oraz współcześnie, w roku 2004, kiedy to Pan Pisarz tworzy swoje dzieło. Jako że,  wyznaje on zasadę: „(…) żeby spisać historię z przeszłości: fakty należy traktować luźno, a wiernym trzeba być tylko prawdzie”[2], jego opowieść pełna jest zmyślonych uzupełnień i ubarwień, które stara się wyprostować i uszczegółowić jego bohaterka – Adamine. Pan Pisarz często zwraca się bezpośrednio do czytelnika, tłumacząc mu pewne zawiłości jamajskiej rzeczywistości i przyczyny trudności w odnalezieniu autentycznej dokumentacji. W jego przekaz włącza się pierwszoosobowa narracja bohaterki rzucona w przestrzeń jako „fragment świadectwa zawierzonego wiatrowi…”[3].  

Kei Miller, Ostatnia Kobieta-Wyrocznia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: JeanneMenjoulet
Powieść jest jednocześnie cząstką historii Jamajki, manifestem pisarskim – autor wplata w treść swoje przemyślenia dotyczące sposobu przekazu opowieści – i  swego rodzaju rozliczeniem z przeszłością (i nie tylko); wykazem krzywd i upokorzeń „rdzennej” ludności Jamajki doznanych od białych. „Rdzennej” w cudzysłowie, bowiem autor, oskarżając białych o lekceważenie religijnych rytuałów synkretycznych kultów wyrosłych w oparciu o przywiezione przez czarnych niewolników wierzenia i narzucony im chrześcijanizm, powołuje się na słowa Kolumba, który opisując pierwotnych mieszkańców Jamajki – Arawaków – uznał, że nie wyznają oni żadnej religii. Owszem, białych zawsze cechowało lekceważenie odmiennych kultur i skłonność do lekceważenia ich zdobyczy, ale nie przemawia do mnie stawianie znaku równości pomiędzy negatywnym stosunkiem Europejczyków do wyrosłej niemal współcześnie religii z oceną wierzeń wymarłych Indian przez Kolumba. Widzę sens w podkreślaniu głębokiej religijności mieszkańców Jamajki skoro ich rytuały budzą wątpliwości chrześcijan w Europie, ale po co przy tym cofać się do Kolumba i wytępionych Arawaków? Niesprawiedliwe wydały mi się wielokrotne podkreślenia, że bliżej nieokreśleni ludzie uważają, że białe kobiety wyznają prawdziwą wiarę a czarne zabobon, czy też uwagi, że tylko biali chcą zwiedzać byłą kolonię trędowatych. Autor wykorzystał tę powieść by wylać swoje żale i rozgoryczenie, ale te ciągłe rozgraniczenia na „dobrych czarnych” i „złych białych” trącą nieco myszką. 

To niezła powieść i warto się zanurzyć w świat wykreowany przez Millera, bo ukazuje on rzeczywistość widzianą oczyma człowieka, którego korzenie sięgają w głąb wyspy, a która nie jest dostępna przypadkowym turystom. Minusem wydaje się być to, że technika pisarska, która powinna być, moim zdaniem, niewidoczna, jest jak niewyciągnięta fastryga w tkaninie i szpeci zamiast zdobić. Nie chodzi o pojawiające się w powieści przemyślenia na temat metody tworzenia, ale o to, że starania by te założenia spełnić są nazbyt widoczne i całość wydaje się nieco sztuczna. Jakby opowiadana historia była jedynie okazją do ćwiczeń z kreatywnego pisania. 

 

Kei Miller, Ostatnia Kobieta-Wyrocznia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Kei Miller
„Ostatnia Kobieta-Wyrocznia”
- - -
[1]  Kei Miller, „Ostatnia Kobieta-Wyrocznia”, przeł. Bohdan Maliborski, Świat Książki, 2012, s. 11.
[2]  Tamże, s. 54.
[3]  Tamże, s. 23.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz