piątek, 26 stycznia 2018

Martín Solares „Nie przysyłajcie kwiatów”

Godło Meksyku. Źródło: Wikipedia
         Meksyk noir

Ojczyzna Azteków pławiła się w krwi ofiar składanych na ołtarzach Huitzilopochtli, który rodził się ze wschodem i umierał wraz z zachodem słońca. Wierzono, że aby następnego dnia mógł znów pojawić się na niebie potrzebował ludzkiej krwi i serc. Aztekowie prowadzili więc tzw. „kwietne wojny” by zdobyć odpowiednią ilość jeńców, których uśmiercano w wielkich świątyniach by Bóg Słońce mógł zmartwychwstać. 

Historia Azteków jest być może krwawa i przerażająca, ale pokryta patyną czasu i udekorowana budzącymi do dziś zachwyt dziełami sztuki może budzić fascynację. Jeśli jednak dać do ręki wojownikom kałasznikowy i kazać im uśmiercać coraz większą ilość mniej lub bardziej przypadkowych osób staje się tylko odrażająca. Meksyk spływał krwią niejeden raz, ale chyba w rozgrywających się tam obecnie scenach przemocy na próżno szukać sensu i usprawiedliwienia a swym okrucieństwem biją one na głowę dokonania wojowniczych Azteków. Takiego Meksyku nie zobaczy na własne oczy żaden turysta spragniony zetknięcia się ze śladami dawnej indiańskiej kultury, czy zanurzenia w barwnym świecie odmiennych obyczajów. Chyba że stanie się przypadkowym świadkiem, lub co gorsza ofiarą, zbrodni. To tę ciemną stronę meksykańskiej rzeczywistości przedstawia w swojej powieści Martín Solares.